czwartek, 4 listopada 2010

Sezon 2 - Rock Lee: Taki powinien być prawdziwy mężczyzna!



Sezon zaczyna się tam, gdzie poprzedni nas zostawił. Naruto wraz z Sasuke i Sakurą stoją u bram do Lasu Śmierci, gdzie ma się odbyć drugi egzamin na Chuunina. W sezon wchodzą też eliminacje do trzeciego egzaminu.



Znów zacznę od czołówki, i ending creditsów, bo... czemu nie? ;)



Czołówka bardzo mi się spodobała, twórcy zapunktowali u mnie tym, że piosenka wpadła w mój gust muzyczny. Mimo, że piosenkarz wyczuwalnie wydziera gardło w pewnym momencie, jakoś za bardzo mi to nie przeszkadza. Wszystko ładnie skomponowane, dobrze się wszystko zaczyna i dobrze się kończy. Jest gites.
Natomiast zakończenie jest... dziwne. Wyobraźcie sobie, że obejrzeliście bardzo dobry odcinek Naruto, który kończy się w sposób trzymający w napięciu. Ekran się ściemnia i zaczyna grać 'błoga' muzyczka odśpiewywana przez Ino i Sakurę w wersji chibi. Przynajmniej mnie za pierwszym razem, gdy to zobaczyłem lekko zadrgała warga i usta wydusiły ciche WTF...? Nastrojowo nie pasuje do serialu w/g mnie to zupełnie, jednakowoż, że do czegoś nie pasuje, nie można tego spisać na zupełne straty, tak więc ogólnie pod względem samej muzyki... złe to nie jest.
Skorzystam z okazji i zwrócę Twoją uwagę, Drogi Czytelniku mojego bloga na to, że w Naruto niemalże jak w zegarku, każdy ending jak i opening theme w dosłownie niemal każdym sezonie trwa równo 1,5min. Mówię to, gdyż może być to wykorzystane przez Ciebie jako miernik przy pomijaniu tych części odcinka.
Dooobra, to teraz przejdźmy do fabuły ogólnej. Albo nie, nie ma co tutaj opowiadać, zajmijmy się tym, czym zajęli się tutaj twórcy, czyli głębsze przedstawienie postaci drugo i trzeciorzędnych. Otóż dzięki temu wszystkiemu, tym wszystkim walonym retrospekcjom (które IMO nie były tak długie jak w sezonie poprzednim) udało mi się wyselekcjonować moje ulubione postaci w tym anime. Jak już pewnie zauważyliście, bardzo polubiłem Rocka Lee, o którym jest tutaj chyba najwięcej (obok Sakury, Ino i Hinaty oczywiście). Postać naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła, także przy każdej możliwej dyskusji na temat serialu od dziś będę mówić o nim "He's a MAN!". Za nim stanął mistrz Gai. W sumie nie miał dużo do pokazania, jeśli chodzi o sztuki ninja etc. Polubiłem go po prostu za teksty (których przynajmniej tutaj było dużo), czyli dokładnie za to, za co lubi się chociażby Osła w Shreku, czy Króla Juliana w Madagaskarze. Bardzo pozytywna postać. Za nimi stoi nieśmiało w kącie Hinata, którą zaliczam do tej samej grupy, co Isabellę z Phineasa i Ferba. Ładne i fajne dziewczyny, które zakochują się w idiocie. Cóż, przynajmniej o Naruto mam lepsze zdanie niż o Phineasie...
Dobra, wyselekcjonowałem i sfaworyzowałem już kilka postaci, czas na podsumowanie.
Sezon wg mnie wiele lepszy niż poprzedni, jednak... Niewiele się różni. Mimo, że z początku akcja się działa, i to naprawdę, to z czasem zaczęło się spowalniać, przy czym w pewnym momencie myślałem, że już zupełnie stanęło (a tu chyba nie o to chodzi, prawda?). Jednak dosyć lekkie rozwiązanie wszystkiego pokrywa wszelkie koszty błędów poprzedników i zasługuje na uznanie, tak jak większość sezonu, w której się COŚ działo (a i flashbacki typu "w poprzednim odcinku", też nie były tak długie, jak wcześniej). Za to ode mnie mocne 8/10. I niech się Rock Lee cieszy.


1 komentarz:

  1. Marchewko, choć co do Rocka Lee się zgadzam to NO BŁAGAM jak można uznać Hinatę za fajną i ładną dziewczynę ? Toż to cieć bez charakteru, na dodatek bardzo przeciętnej urody, a porównanie jej do cudownej Izabelli to najzwyczajniej w świecie pomyłka D:< Gdy oglądałam Naruto cały czas żywiłam cichą nadzieję, że zginie w jakiś mniej lub bardziej spektakularny sposób bo była tak interesująca jak Danusia z Krzyżaków.

    OdpowiedzUsuń