czwartek, 27 stycznia 2011

Animowane Oscary 2011










Rozpoczął się oficjalnie wyścig po nagrody wszelkiego typu. Ostatnio zostały rozdane Złote Globy, w oczekiwaniu są nagrody Emmy, Annie oraz ta największa, nagroda Akademii Filmowej: Oscar. O nagrodę toczy bój nie jedna produkcja, a animacje w tym boju nie zostają w tyle.






Chciałbym pomówić jeszcze trochę o stosunku nominacji do Oscara do nominacji do nagród Annie. Chcę tu zaznaczyć, że robienie tego jest tak zwanym mylnym błędem, bo obie nagrody się od siebie różnią: zarówno pod względem komercji, jak i gustu wybierania. Posłużę się tutaj przykładem z rozdania z 2009 roku, kiedy to do obu nagród nominowane zostały filmy WALL.E i Kung Fu Panda. Annie zgarnęło Kung Fu za najlepszy film animowany, a Oscara - WALL.E (w sumie wolałbym, aby WALL.E zdobył i to i to, ale cóż....). Sugerować się więc tymi rozdaniami za bardzo nie ma co - chyba że mamy do czynienia z murowanym zwycięzcą jak Shrek ;)

Chciałbym też szybko przypomnieć genezę Oscarów za najlepszą animację. Ma ona miejsce wraz z nominowaniem Pięknej i Bestii za najlepszy film w 1992 roku. Wtedy to Akademia dostrzega w animacji coś więcej, zaczyna spoglądać na nią z innej perspektywy. Ale mimo wypuszczania coraz to lepszych animacji, dopiero do 2 roku nie nominują ponownie nikogo za najlepszy film. Dadzą za to animaniakom jak ja oddzielnego Oscara za najlepszą animację, która nabiera coraz to większego znaczenia od ostatniego roku. Wcześniej znane były oddzielne nagrody dla animacji - za krótkometrażowy film animowany. Taką nagrodę dostali Polacy m.in. w 2008 roku za Piotrusia i Wilka, taką nagrodę dostał Walt Disney w 1942 roku za film z Kaczorem Donaldem "Twarz Fuhrehra".

To na razie wszystko, mam nadzieję, że spotkam się z Wami przy okazji następnych informacji z Świata Animacji, a w tym okresie sądzę, że zobaczymy się jednak dość szybko ;)

2 komentarze:

  1. Dlaczego wszyscy tak się podniecają "Jak wytresować smoka"?! Moim zdaniem to trochę kicha. Średnia animacja, fabuła ssie, chociaż świetna muzyka. Czas ekranowy Toothlessa z mały i niezbyt dobrze wykorzystany. Najlepszą rzeczą jest polski dubbing.
    Chyba że ja jestem jakaś przytępa.

    A wieczorem wreszcie obejrzę TS3, hurra :D

    Ej, ja wolę jak piszesz. Pisz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie, to ta animacja i tak nie dostanie Oscara, więc w przeciwieństwie do innych, które na niego zasługują (nie to co poniektóre) nie warto truć sobie nią życie ;)

    Poza tym, ja też wolę, kiedy piszę, ale w dzisiejszych czasach nie wszystkim chce się niestety czytać, więc przynajmniej tak mogę ludzi do tego zachęcić ^c^

    OdpowiedzUsuń