Hejka szczurki lądowniki. Nie wiem, czy ktoś nad tym myślał (może ktoś
taki był), ale chciałbym wyjaśnić, czemu mnie ostatnio nie było.
Odpowiedź jest prosta i nie powinna nikogo dziwić: w końcu przyszło mi
TES V: Skyrim ;3 . Ażeby zupełnie nie zatrać się, w jak to niektórzy
mówią moim "talencie" pisarskim postanowiłem napisać krótki opis/notatkę
do książki o smokach (leży sobie dumnie na biurku, aby było zabawniej,
napisane gęsim piórem ;] ). Oczywiście do "Impasu". Ale nie o tym
chciałem. Chcę się podzielić moimi pierwszymi wrażeniami ze Skyrim, taką
minirecenzję wręcz przedstawić.
Otóż bardzo lubię gry RPG, ale nie gram w nie za często. Zbyt mnie od
siebie uzależniają, wymagają zbyt wielkiego zaangażowania od gracza i
pochłaniają połacie czasu. Pamiętam jak z braćmi rozgramialiśmy kiedyś
wielkie bandy wilków i elfów, na początku w Might and Magic IV, a potem w
Tibii (każdy w to kiedyś grał
) i Metinie. Było też sporo ambitniejszych tytułów, jak Diablo, czy
Gothic, natomiast nic bardziej ambitnego. Pamiętam też jak wiele czasu
zatraciłem w tych grach. Przy Metinie i Tibii jest mi aż głupio.
Graczem
przez prawdziwe "G" stałem się tak na prawdę 2 lata temu, gdy jak
szalony śledziłem różne serwisy o grach etc. w 2010 roku kupiłem sobie
PS3 (mój komputer nie jest zdatny do gry) i zacząłem kupować produkcje,
które miały mi odkupić ostatnie lata. Heavy Rain, God of War Collection,
Resistance 2, Killzone... Wszystko to tytuły zacne, ale w sumie każdy z
nich ma dość prosty, niezbyt rozbudowany model rozgrywki. Przy okazji
wielkiego growego bumu w listopadzie wyszło na świat wiele zacnych
tytułów. Battlefield 3, MW3... Jednak tylko jeden z tytułów zyskał miano
"Najlepszej gry roku" podczas Video Games Awards 2011: nowa część serii
The Elder Scrolls. W sumie dopiero ten tytuł zmusił mnie do zagrania w
produkcję.
To, czego dowiadujemy się na początku w sumie wystarczy,
aby opisać całą główną fabułę gry. Jesteśmy osobą niesłusznie schwytaną
przez cesarstwo i skazaną na egzekucję. Jednak w ostatniej chwili udaje
nam się uciec dosłownie spod topora. Powodem uratowania naszego życia
jest inwazja smoków, stworzeń znanych ludziom jedynie z legend (jasne,
otaczają ich trolle, hordy nie-umarłych a i tak uważają, że smoki to
bajka...). Oczywiście nam, jako jednym z nielicznych udaje się uciec
przed usmażeniem i niedługo stajemy na rozstaju, na którym znalazłby się
każdy obcokrajowiec, który przybył do nieznanego kraju i został
wplątany w intrygę polityczną. Musi zadecydować, czy stoi po stronie
Cesarstwa (tutaj wszyscy wyglądają niepokojąco podobnie jak żołnierze z
Imperium Rzymskiego...) czy konkurencyjnym Stormcloacks. Problem polega
na tym, że wybór jest tu znaczący, bo z władcami obu stron powiązana
jest historia morderstwa pewnej znaczącej osobistości i w naszej kwestii
leży decyzja, kto to zrobił. Sprawę utrudnia trochę to, że jesteśmy
"Dragonborn", czyli zrodzonymi ze smoka, co zwiększa nasz poziom
rozchwytywania +10 do lansu.
Ogólnie nie mogę powiedzieć, że jestem
pozytywnie zaskoczony Skyrim, bo wiem, że jest to produkcja bardzo
dobra. Natomiast mogę powiedzieć, że gra spełniła wszystkie moje
oczekiwania. Gra się bajecznie, system walki jest miodny, grafika
zachwyca (silnik graficzny Obliviona, ftw), a fabuła, jakby nie patrzeć -
wciąga. Zachwyca praktycznie wszystko w tej grze i w sumie bardzo mało
rzeczy wydaje się być wybitnie głupich, ale to już podlega dyskusji, czy
nie jest to kwestią tego że sporo się naczytałem przed nabyciem gry i
znałem sporo usterek, jakie mogły mnie napotkać. Tak więc unikam
strzelania do kurczaków, aby nie zginąć śmiercią marną, konie kradnę
dopiero o zmroku i nie kradnę od sprzedawców, jeśli nie upewnię się, że
mają wiadro na głowie. A propos kurczaków - strzeżcie się. To chyba już
zasada numer jeden tej produkcji - NIGDY nie zabijaj kurczaków. Niech
przestrogą będzie dla Was moja historia:
Wkraczając do pierwszej
odkrytej wioski postanowiłem sprawdzić, czy zabicie kury jest
rzeczywiście tak serio traktowane. Wziął łuk i zastrzeliłem pierwszą z
brzegu, jeszcze zanim wszedłem do wioski. Nie zdążyłem zobaczyć, co ma w
środku, a już pędzili za mną gospodarze z mieczami i sztyletami. Jako,
że byłem dopiero na pierwszym poziomie, musiałem uciekać. Znalazłem
wieżę z bandytami, zabiłem ich, zabrałem uzbrojenie i wróciłem do wioski
z nadzieją, że ludzie pogodzili się już z utratą kuraka. Powitał mnie
łucznik strzelający z daleka, zanim zdążyłem przekroczyć spory strumień,
który nas dzielił. Stwierdziłem więc "the hell", przekroczyłem strumień
i zabiłem łucznika oraz gospodarzy. Szczęśliwy, że mam już spokój
postanowiłem wypełnić pierwszą misję. Wszedłem do domu obok i okazało
się, że osoba, u której miałem zabrać zadanie nieźle się wkurzyła za
śmierć sąsiadów i wraz z rodzinką postanowiła zakończyć mój żywot.
Oczywiście, ich też musiałem wyrżnąć. I tak oto zwalił się mój wątek
główny na pierwszym zapisie - z powodu głupiej kury.
Irytować mogą
też trochę błędy techniczne, jakie zastałem na konsoli. Od czasu do
czasu gra nie złapie uderzeń, którymi traktujemy przeciwnika, a nawet
przytnie nam grę (mnie raz się zdarzyło, że ścięła się cała konsola. Na
PS3 to pół biedy, ale nie chciałbym czegoś takiego na X360...), ale
szczerze...? Gra jest tak niesamowita i tak wciąga, że te błędy są ledwo
widoczne. Jednym bardzo sporym mankamentem może być to, że na konsolach
teoretycznie Nie ma polskiej wersji językowej gry. Teoretycznie, bo kto
ma zhackowanego XBoxa, może sobie wgrać łatkę polonizacyjną z wersji na
PC. I znów PS3 pozostaje Forever Alone...
Ogólnie: Wrażenia bardzo pozytywne. Dawno nie grałem w gry RPG jak już
wcześniej wspomniałem, ale myślę, że Skyrim zachęci mi do powrotu do
tego gatunku. Ba, nawet niedawno zacząłem planować kupno Dangeons and
Dragons dzięki tej produkcji (no i dzięki The Big Bang Theory
oczywiście)! Nie wiem, czy zatracenie się w świecie smoków, krasnoludów i
trolli wyjdzie mi na dobre, ale uważam, że warto spróbować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz