poniedziałek, 26 grudnia 2011

Tinker, Tailor, Soldier, Spy i nowe ambicje.





Nie ma co ukrywać - film zacny. Za każdym razem, kiedy pojawia się podobna produkcja, zaczynają się wątpliwości. Czy kino nareszcie wraca na bardziej ambitne tory? A może to jednorazowy wyskok? O ile rzeczywiście, z torów sztuki ambitnej kino wypadło.


Kinematografia to dość nowa dziedzina, która nie ma nawet swojej muzy. Trudno wiec nam, obywatelom żyjącym w XXI wieku powiedzieć, że film się stacza, bądź w końcu zaczyna być dobra. Z jednego powodu. Ta sztuka jest wciąż strasznie smarkata - stoi tylko sto lat przed grami komputerowymi, a to niezbyt dużo. Obecnie przeżywamy chyba najbardziej dynamiczny rozwój tej dziedziny jaki dotychczas mieliśmy. Nie powiem, bardzo wielkie zasługi ma szybki rozwój technologiczny. I tutaj pojawia się problem, szczególnie widoczny przy okazji ostatnich wydarzeń.Od kiedy pojawiły się filmy z panoramicznym 3D, wszystko nagle zaczęło się robić drogie i nie do wytrzymania. Powód? Łatwe pieniądze na głupocie widzów? Z pewnością. Ale i również wyścig technologiczny pomiędzy dużymi studiami (szczególnie Sony Pictures, a Disney Pixar, jeśli chodzi o animację) w ukazywaniu własnych możliwości.

Wbrew pozorom, to właśnie ten mocny średniak był pierwszym filmem w panoramicznym 3D.






I w końcu dotrą do punktu, z którego już nie będą się mogli rozwinąć i nareszcie będzie chodzić o treść. Ale to tylko chodzi o wielkie studia, bo mniejsze w ostatnich latach radzą sobie wręcz wyśmienicie. Za przykład mogę przedstawić cztery cudowne filmy: Tinker, Tailor, Soldier, Spy (2011), Iluzjonista (2010), Super 8 (2011), The Secret of Kells.
Pierwsze dwa filmy charakteryzuje jedno: zakończenie, którego nikt się nie spodziewał. A jeśli się spodziewał, to przepuszczenia znajdywały się gdzieś głęboko w pudełku z napisem "Boże, nie, tylko nie to". Na obu filmach widz potrzebuje mieć otwarty umysł, czyli zrezygnować z pomysłu "obejrzeć, aby wyprać sobie mózg na godzinkę czy dwie".
Ostatnie dwa filmy są po prostu klimatyczne jak cholera i już w pierwszych minutach można powiedzieć z uśmiechem na ustach "Tak. To jest dobre kino". A to tylko kropla w oceanie ostatniego dziesięciolecia.



I tak, wracając do Szpiega. Obok Super 8 zalicza się do niezwykle wąskiego grona pokazywanych w Lublinie. A wielka szkoda. Gdyby kino ambitne było o wiele bardziej powszechne, założę się, że przynajmniej część marudzących by zamilkła. Szczególnie w tym okresie świątecznym, kiedy w TV roi się od takich szklanych pereł jak Kevin sam w domu, który każdy wie, że jest mocno średnim filmem, ale i tak większość uwielbia go przez nostalgię.
Dlatego po obejrzeniu "Druciarza..." mogę powiedzieć tylko jedno: Przestańże marudzić i otwórz oczy, dziecko! Bo tak wiele Cię ominie...

2 komentarze:

  1. Po pierwsze, SUPER8 jest cudowne, ale przemawia przez ciebie nostalgia, bo co prawda jest kunsztowny, ale nie jest ambitny :)
    Po drugie, nie "Postanowiłem pójść", tylko "Lupin postanowiła i mnie namówiła" :P
    Po trzecie, narracja ci się zdecydowanie poprawiła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Możliwe, jednak na tle ostatnich "wielkich" filmów sci-fi, Super 8 to jest ogromny sukces ;)

    OdpowiedzUsuń