poniedziałek, 4 października 2010

Funny words are funny!


Podział na republikanów i liberałów (prawica, lewica) jest jednym z największych, można już powiedzieć wartości narodowych, dzielących Amerykanów. Nie mogło ich zabraknąć również w Family Guyu, jak i przy okazji krótkiego nawiązania do American Dad!

Brian wytyka Rushowi Limbaugh jego zdanie o nim przy okazji podpisywania jego republikańskiej książki w Quahog. Jednak gdy Rush ratuje mu życie, nagle zmienia swoje przekonania polityczne.
Fabularnie? (tutaj następuje długi opis miodu, który jest taki epicki, że aż nie mam ochoty go tutaj umieszczać) Miodzio! Wszystko jest wg mnie dopracowane, jak należy, mimo, że odcinek nie wykracza ponad poprzeczkę postawioną, przez odcinek poprzedni, tylko łapie się niej i to samymi końcami palców. Ale od początku. Family Guy, jak zresztą większość serialów tego typu wykorzystało w bardzo dobrym celu świetny temat polityki. Dowiadujemy się, jak republikanie widzą liberałów i odwrotnie itp. Dowiadujemy się też o, że tak powiem, drugiej naturze Briana, czyli czysta hipokryzja. Nienawidzisz gościa, nienawidzisz, aż Ci uratuje tyłek (tak samo z Michaelem Jacksonem - nienawidzisz, nienawidzisz, aż umiera na atak serca). Mimo, że rodzina Griffinów pojawia się tutaj rzadko (co pod koniec mnie z lekka denerwowało), żarty przez nich wypowiedziane powodują jak zwykle największe napady śmiechu, w końcu... Śmieszne słowa są śmieszne!
Graficznie? Miazga. Nie z serialu. Ze mnie po obejrzeniu. Odświeżona czołówka i szczególnie świetny wstęp, który zrobił dobry podkład pod ową czołówkę po prostu mnie zgwałciły. Nie zgłoszę tego gwałtu na policję. Trzeba przyznać, że serial przygotowuje się na wejście na Blu-ray, chociaż też zastanawia mnie, jak to zrobią (na DVD podzielono serial na Volume'y, obecnie ma wyjść Volume 9, który zawierać będzie część odcinków z 8 sezonu i pierwsze odcinki z sezonu 9). Jedno wiem - przez to, że ostatnio tyle zarąbistych seriali wychodzi na Niebieski Promień, będę musiał spać pod mostem, ale za to będziecie mieli świeże materiały na CartoonCenter.
Dźwiękowo nie ma co się rozpisywać, tak jak w przypadku Simpsonów, jest po prostu dobrze i mam nadzieję, że tak pozostanie.
Jeśli chodzi o ocenę, to bez wahania wystawiam 8+/10. Family Guy ponownie przebył bitwę z The Simpsons, którą znów wygrał, mimo, że odcinek Simpsonów był wiele lepszy od zeszłotygodniowego (Bogu dzięki!).
See ya!

2 komentarze: